Strona:PL Aleksander Humboldt - Podróż po rzece Orinoko.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

misje i musieliśmy się ograniczać do spokojnych krain. Guapo dzieli jeszcze 15 mil od raudalu Guahiribów, na nim zaś czuwają ciągle Indjanie z łukami, nie puszczając dalej na wschód białego, ani nikogo, kto przybywa z posiadłości tego punktu, na którym zatrzymać się musiał don Francisco Bovadilla, komendant wojsk z nad Rio Negro, gdy szedł ze zbrojnymi. Rzeź, jaką wówczas urządził pośród dzikich, rozjuszyła ich jeszcze bardziej przeciw mieszkańcom misji i uczyniła podejrzliwszymi.


Z BIEGIEM RZEKI.

Piroga nasza gotowa była do drogi dopiero około trzeciej w nocy, gdyż musiano ją oczyścić z mrówek, które się rozgnieździły w ścianach podczas podróży po Kasikuiare, oraz w dachu z liści palmowych, pod którym trzeba było leżeć na wznak jeszcze przez dni dwadzieścia dwa.
W chwili odbicia od brzegu zbiegli się wokoło nas ludzie, rzekomo biali, hiszpańskiego pochodzenia, błagając, byśmy się wstawili za nimi u namiestnika w Angosturze, by im zezwolił wrócić w stepy (llanos). Gdyby im łaska ta została odmówiona, prosili przynajmniej o przesiedlenie do misji nad Rio Negro, gdzie jest chłodniej i mniej komarów. — Jakkolwiek winy nasze są wielkie — mówili — odpokutowaliśmy już chyba dwudziestoletnią męką pośród tych moskitów!
Nasłuchawszy się tyle o tych strasznych owadach, trudno pojąć, by zniknięcie ich niespodziane mogło napełnić ludzi niepokojem. Opowiadano nam w Es-