po obu stronach; na lewo widać podobny do twierdzy pałac Cesarza Pawła, za którym wnet rozciąga się ogród publiczny. Po godzinie przeszło szybkiéj jazdy przez szerokie ulice, podróżni wjechali wreszcie na ulicę Gagaryńską do domu posła pruskiego, generał-lejtnanta v. Schöler, który powitał Humboldt’a jako dawnego przyjaciela, i który, jako człowiek wysokiego ukształcenia brał żywy udział w pomyślnym skutku tego naukowego przedsięwzięcia.
Kątowy pokój mieszkania, przeznaczonego dla podróżnych, użyczał im widoku na Newę, z którą ulica Gagaryńska tworzy kąt prosty. Rzeka zdawała się tu być prawie nieobjętéj okiem szerokości, gdyż naprzeciw ulicy pierwsze ramię Newy, wielka Newka, oddziela się od niéj i w kierunku ulicy płynie czas jakiś. Rose i Ehrenberg nie mogli przenieść na sobie, żeby po kilkuchwilowym odpoczynku, tegoż jeszcze wieczora, nie przypatrzyć się z blizka temu wspaniałemu widokowi. Wielka ta, okazała rzeka była jeszcze całkiem lodem pokrytą; poniżéj Newki położone były tarcice na lodzie w poprzek rzeki dla przechodzenia po nich do twierdzy, leżącéj na małéj wyspie śród Newy; przejście to podróżni nasi znaleźli długie na 830 kroków. Poszli późniéj brzegami Newy, wyłożonemi piękném granitowém cembrowaniem. Po ogromnéj żelaznéj kracie z granitowemi słupami oddzielającemi ogród letni od ulicy nadbrzeżnéj, następuje pałac marmurowy, wewnątrz z granitu a zewnątrz marmurem wyłożony; naprzeciw wznosi się wieża twierdzy, kończąca się wyzłacaną szpicą; daléj następuje ermitaż, długi pałac, mieszczący w sobie dzieła sztuki; za nim ciągnie się bezpośrednio ogromny pałac zimowy i wreszcie, po drugiéj stronie placu gmach admiralicyi, którego dwa skrzydła dosięgają Newy i przerywają tym sposobem komunikacyę po ulicy nadbrzeżnéj. Wielki plac pomiędzy admiralicyą i zimowym pałacem łączy się z innym większym, ku któremu główny front tych budowli jest zwróconym. Był on pokryty budami, huśtawkami, ślizgawkami i osobliwościami różnego rodzaju; z trudnością podróżni przedarli się przez kupiące się massy ludności, które z najżywszą radością obchodziły ostatnie dni Wielkanocy. Nowość wszystkich przedmiotów, rodzaj zabaw, Rossyanie sami z ich brodami, z ich błękitnemi długiemi kapotami i skórzanemi czapkami, wszystko z resztą obudzało i przyciągało ich uwagę.
Wielki plac przed pałacem zimowym i admiralicyą otaczają tworzące półkole budowy generalnego sztabu i rzęd pięknych domów, przerzniętych trzema wielkiemi ulicami, które jak promienie jednego koła zbiegają się do złoconéj wieży admiralicyi. Podróżni przeszli potém
Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/021
Ta strona została skorygowana.