wnianych mostów, utorowanych bywa zawsze mnóstwo krzyżujących się dróg.
Na wiosnę przebywają wszyscy jak można najdłużéj mosty, aż dopóki działa twierdzy nie zapowiedzą chwili ruszenia lodów i nadzorcy mostów wprawionemi do tego ludźmi, nie pozdejmują ich. Ażeby zaś pontony łatwiéj i bezpieczniéj rzeką płynąć mogły, kilką dniami przedtem poniżéj ich oczyszczają rzekę z lodu. Jak tylko gęstsza kra przejdzie, zarzucają mosty znowu. Za każdém zaś nadejściem nowéj gromady zdejmują je. Potrzeba rozmaitych części miasta wygodnéj i bezpiecznéj komunikacyi jest tak gwałtowną, że starają się korzystać z każdéj chwili oczyszczenia rzeki, i chociaż każde zarzucenie mostu Izaaka, kosztuje w wynagrodzeniu dla robotników i t. p. kilkaset rubli, zdarzało się nieraz, że go w jednym dniu po dwa i trzy razy zdejmowano i zarzucano, a jednéj wiosny dwadzieścia trzy razy rozbierano i znowu składano.
Można się więc domyśléć, jak tym sposobem liche drewniane mosty muszą drogo kosztować miasto. Ustawiczne rozbierania i rozsuwania nadwerężają spojenia, a do tego świeże drzewo, jakiego używają do ich budowy, nosi w sobie od początku zarody rychłego zepsucia; ciągłe zaś jeżdżenie powozów tak prędko je zużywa, że bezustannie pokryte są warstwą odszczepiających się drzazg.
Rzecz naturalna, że rozmaite części miasta, w czasie zdjęcia mostów muszą zostawać w dość przykrem położeniu. Ogromne, na tak wielkiéj przestrzeni rozłożone miasto rozpada się wtedy właściwie na tyle oddzielnych miasteczek, ile jest wysp; krewni po całych dniach nie wiedzą co się dzieje z ich rodzeństwem, po drugiéj stronie rzeki mieszkającém; urzędy, które od władz wyższych nie mogą otrzymywać żadnych rozkazów, muszą działać na własną rękę i odpowiedzialność; domy handlowe nie mogą udzielić sobie wzajem żadnych wiadomości; nauczyciele nie mogą się dostać do swych zakładów; izwoszczyki (doróżkarze) mogą krążyć tylko w pewnym ograniczonym zakresie; towarzystwa po odległych wyspach są mniéj świetne i niecierpliwie oczekują chwili oswobodzenia. Dlatego starają się rozmaitemi sposobami korzystać z lodu tak świeżego z jesieni, jak starego na wiosnę i robić go mocniejszym. Zaledwo rzeka stanie, w rozmaitych kierunkach wyściełają się drogi słomą na słabym jeszcze lodzie, a na wiosnę wykładają się ścieżki wązkiemi tarcicami po spróchniałych bryłach, albo kładą się tylko gdzieniegdzie pojedyncze deski, żeby zmniejszyć niebezpieczeństwo zapadnięcia. Wtedy zaledwo, kiedy lód całkiem osłabnie, przecho-
Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/027
Ta strona została skorygowana.