dzenie po tych improwizowanych mostach bywa wzbronione. Po wszystkich brzegach stoją stróże policyjni, którzy bronią przechodu. Jednak, gdy przesyłane wiadomości są nader ważne a obiecana nagroda jest bardzo wysoką, można widziéć nieraz zręcznych ruskich mużyków, jak z wielkim śmiechem obecnych, pomimo policyi i toczącéj się kry, ośmielają się przebywać rzekę, a opatrzeni w deskę, którą kładą z bryły na bryłę, uchodzą często grożącego niebezpieczeństwa. Zresztą, rzecz naturalna, że Newa i jéj poboczne ramiona pochłaniają tym sposobem corocznie znaczną liczbę ofiar, i według wszelkiego prawdopodobieństwa w żadném mieście tak wiele ludzi nie tonie, jak w Petersburgu.
Straszną jest myśl, że to piękne młodzieńcze miasto z całym swym przepychem narażone jest na ciągłe niebezpieczeństwo; ale grożą mu bezustannie tak niszczące siły, że w istocie nie masz może miasta na kuli ziemskiéj, któreby stało na gruncie więcéj niebezpiecznym.
Zatoka Fińska rozciąga się w największéj swéj długości w prostym kierunku od Petersburga ku zachodowi, zkąd wieją najsilniejsze wiatry. Te naturalnie pędzą massę wody z morza prosto ku miastu. Gdyby w blizkości jego zatoka była większą i po obu stronach szerszą, pęd ten wód może nie byłby tyle niebezpiecznym. Ale nieszczęściem, odnoga Fińska kończy się spiczasto pod Petersburgiem, który leży u samego jéj końca, i w blizkości jego fale morskie coraz więcéj gromadzą się i spierają w małéj wązkiéj zatoce Kronsztadzkiéj. Przytém, Newa tutaj właśnie, płynąc ze wschodu na zachód, wpada do morza, a wody jéj działają w przeciwnym całkiem kierunku falom z zachodu pędzonym.
Wyspy przy ujściu Newy, na których wznoszą się pałace Petersburga, są niezmiernie płaskie i nizkie. Niezamieszkanemi końcami swemi od strony morza równają się one z powierzchnią wody, a nawet niższe są od niéj, najoddaleńsze zaś i najwyższe, najbardziéj domami zabudowane części leżą tylko na 12 do 14 stóp nad zwykły stan morza. Wezbranie przeto wody na 15 stóp, wystarczającém jest do zalania Petersburga, a podniesienie się jéj na 30 do 40 stóp całkiemby go zatopiło. Do tego nie więcéj potrzeba, jak żeby gwałtowny zachodni wiatr na wiosnę trafił się w jednéj porze z najwyższym stanem wody i ruszeniem lodu. W olbrzymiéj walce tych żywiołów przyrodzenia wszystkie gmachy i twierdze wspaniałego miasta runęłyby w gruzach, a mieszkańcy jego znaleźliby śmierć w otchłaniach wodnych. Bezpieczeństwo więc Petersburga zasadza się na tém przypuszczeniu, że owe trzy warunki do sprowadzenia nieochybnéj dla niego zguby: ruszenie lodów, wysoki stan wody i wiatr zachodni, nigdy nie zdarzą się o jednéj i téj saméj
Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/028
Ta strona została skorygowana.