Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/075

Ta strona została przepisana.

tyckich pisarzy Mongołom. Fałszywe zastosowanie wyrazu Tatar, który oznacza Mongoła (Moho, Mongu), do pięknego tureckiege plemienia, spowodowane zostało mongolskiemi zaborami. Chanowie, którzy po rozpadnięciu się państwa Dżyngischanidów, panowali w Kazaniu, Astrachanie i Krymie, zwali się Tatarami; poddani ich i wojska były po większej części tureckie. Sami oni wkrótce przejęli język turecki, i tym sposobem powstał zwyczaj nazywania od panującej familii Tatarami, zostających pod ich władzą Turków. Jeżeli u nas tak często mowa jest o tatarskich rysach twarzy i pod tem rozumiemy pewne ukośne położenie oczu i wystające kości policzkowe, wyrażenie to daje się usprawiedliwić przez dawną tożsamość Mongołów i Tatarów; ale Tatarowie państwa Rossyjskiego mają, jako Turcy, rysy twarzy kaukaskie, podobnie jak plemiona indo-germańskiego pochodzenia i w powyższćm znaczeniu wyrazu: Tatarowie Kazania i Tobolska bynajmniej nie wyglądają po tatarsku, tojest, nie podobni są do plemion mongolskich, Kałmuków, Zungarów, Torgutów i Buriatów.
Dziewiątego czerwca Humboldt i jego towarzysze ruszyli w dalszą podróż. Z balkonu tylnej części domu, gdzie mieszkali, rzucili jeszcze przy odjezdnem spojrzenie na leżące w pobliżu ogrody i miasto, które ztąd można było widzieć w całej obszerności, i pożegnali się z professorem Sojmonow, oraz innemi przyjaciółmi, którzy ich rankiem jeszcze przyszli odwiedzić.
Najbliższym celem ich podróży było miasto Perm, oddalone od Kazania na 574 wiorsty. Droga na pierwszych stacyach od Kazania nie jest nieprzyjemną i prowadzi w znacznej części przez piękny las topoli, dębów i lip; ale jest nadzwyczaj piaszczystą. Pod Arskiem, drugiej stacyi od Kazania, wjechano na tęgi, żyzny gliniasty grunt, który się ciągnął przez cały dzień drogi, i po którym Tatarowie, mieszkający w sąsiednich wsiach, wieźli podróżnych ze zwykłą szybkością.
Na tej drodze ujrzeli po raz pierwszy transport wygnańców wiedzionych na Syberyę. Składał się on z zamężnych kobiet i dziewcząt, od 60 do 80 osób. Szły one wolno, a więc nie były skazane za ciżkie przestępstwa; więksi przestępcy, jakich później podróżni jeszcze spotykali, szli po obu stronach długiego powroza, do którego przywiązani byli za jedną rękę. Każdy taki transport był eskortowany przez Baszkirów, którzy jechali konno uzbrojeni w lance, strzały i łuki, i którzy ze swemi spiczastemi czapkami, kudłatemi burkami i właściwemi im rysami twarzy, podobnemi do kałmuckich, dostatecznie znajomi są z wizerunków i opisów. Przy wszystkich stacyach, prawie co 30 wiorst,