Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/082

Ta strona została przepisana.

otwierają się w górze prostopadłe otwory, których końca oko dojrzeć nie może, i które zdają się być utworzone przez spadającą wodę, lubo z wierzchu są zamknięte. Już to węższemi już szerszemi przechodami wije się ścieżka pomiędzy szczątkami skał i bocznemi otworami w rozmaitym kierunku do nowej groty, której poszarpane ściany podobne są do tufu, i na 625 sążni od wejścia, przybywa się do jeziora, które daleko jeszcze rozciąga się pod nizkiem skalnem sklepieniem. Ponieważ woda nie pozwalała nam dalej się przedrzeć, wróciliśmy za przewodnictwem sznura, przeciągniętego przez wszystkie kręte przechody, jakie przebyliśmy. Tymczasem, w czasie suchej pogody, można jeszcze przejść dalej na 120 sążni do drugiego jeziora, nad ktorem wystawiony krzyż, nie wiadomo przez kogo. Co się tycze kierunku tej jaskini, jest on z początku północno-wschodni, potem północny, dalej wschodni i wreszcie południowo-wschodni. Przejścia i grunt jej jużto podnoszą się już zniżają, zkąd daje się wyjaśnić rozmaita temperatura pojedynczych grot, które już wodę już lód w sobie zawierają. W ogólności jednak zniża się ona powoli coraz głębiej pod powierzchnię ziemi. Wysokość też jej jest bardzo rozmaita: jużto bowiem sklepienie dotyka prawie gruntu i pozostawia tylko otwartą szparę, przez którą zaledwo można się przecisnąć; jużto podnosi się do wysokości 5—8 sążni, gdzie się echo rozlega w kilkokretnem odbiciu. Zresztą, oprócz wyżej opisanych grot, jest jeszcze wiele innych, gdyż wszędzie otwierają się pomiędzy spadłemi odłamami nowe zakąty i przechody boczne, tak, że wyjście z trudnością dałoby się uskutecznić, gdyby nić Arjadny nie przewodniczyła wędrowcom. Nasz przewodnik utrzymywał, że zwiedził więcej jak sto rozmaitych grot, różnego kształtu i wielkości, które, według niego, ciągną się we trzy główne rzędy“.
Skoro Humboldt i jego towarzysze powrócili do Kunguru, ruszyli w nocy w dalszą podróż. Następnego rana, 14 czerwca, przybyli do Aczyckaja, gdzie po odkryciu pojazdów, które z powodu bardzo zimnej nocy były zasłonięte, ujrzeli przed sobą długi, dość nizki łańcuch gór, który w prostej prawie linii, z niewielkiemi załamaniami ku północy i południowi, ograniczał widnokrąg od wschodu. Były to przedgórza Uralu. Za wsią Bisserskaja, leżącą 22½ wiorsty za Aczyckaja przybyli do samego łańcucha tych gór. Składają się one z dymno-szarego, marglowatego piaskowca, zapewne bardzo niedawnego pochodzenia. Tworzy on jedne za drugiemi idące rzędy, mające wszystkie kierunek z północy ku południowi, i które po zachodniej stronie najczęściej stromo wznoszą się, a na wschodniej są pochyło spadziste; dochodzą zaś wy-