Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/095

Ta strona została przepisana.

tak nizki, że nie można było wysyłać tak nazwanych karawan, tojest statków z żelazem, i ta okoliczność, trafiająca się po raz pierwszy, groziła znaczną stratą dla hut, gdyż żelazo nie mogłoby być dostawione na na jarmark Niżnie-Nowgorodzki. Zwierzchność wydała rozporządzenie spuścić wodę z niektórych stawów, i środek ten okazał się zupełnie skutecznym: karawany mogły iść dalej i przebyły szczęśliwie miałkie miejsca.
Wysłanie karawan jest ważnym wypadkiem na Uralu, miejscową uroczystością, że tak rzec można. Roboty w kopalniach, po których zimą przewożono żelazo w głąb kraju, ożywiają się na początku maja; w chwili odjazdu działa dają się słyszeć i okrzyk radości powstaje. W Ekaterynburgu utrzymywał się piękny zwyczaj uroczystości parafialnych, do których także najbliższe fabryki hutnicze należą; w dnie takowych uroczystości zbierają się też mieszkańcy innych parafij najprzód do kościoła, który zwykle wszystkich pobożnych nie może objąć, tak, że tysiące ich stoi koło kościoła; potem przez cały dzień bywa uczta u parafian, co tej części miasta, w której kościół parafialny leży, nadaje szumny, ożywiony i wesoły widok; zwykle przytem ma miejsce największa gościnność, i u zwolenników starych zwyczajów trwają te uroczystości przez trzy dni i więcej“.
Ekaterynburg leży 128 sążni nad powierzchnią morza. Średnia temperatura roku wynosi 0°,2, stustop. term., zimy −16°2’, lata +15°8’.
Pokłady złotego piasku, znajdujące się w okolicach Ekaterynburga w wielkiej ilości i bardzo bogate, miały dla naszych podróżnych za nadto wiele interesu, żeby nie starali się obejrzeć ich co najprędzej. Dlatego Humboldt wyznaczył dla ich obejrzenia dzień 17 czerwca, tojest, drugi po ich przybyciu do Ekaterynburga.
Na pierwszą tę wycieczkę wybrano płókalnie złota szabrowskoje, leżące pomiędzy Uktusem i Aramilką, z któremi również miało być połączone obejrzenie znajdujących się w blizkości łomu Rodonitu i żelaznych hut Niżnie-Issetska. Intendent Osipow towarzyszył podróżnym równie w tej, jak w innych wycieczkach, które oni odbywali w okolicach Ekaterynburga. Wkrótce po opuszczeniu miasta, przybyli do lasu, który po większej części składał się z niewielkich brzoz i zawierał w sobie obszerne, murawą zarosłe wolne miejsca. Miejsc ogołoconych z ziemnej powierzchni przy drodze nie było widać; droga ta szła prawie ciągle po mało wznoszącej się równinie i w podobnej także leżała płókalnia, 22 wiorsty na południe od Ekaterynburga, a kilka wiorst na południowschód od wsi Garnoszyt, na wysokości prawie 1000 stóp nad powierz-