Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/149

Ta strona została przepisana.

czas była bardzo dotkliwą. Dręczony ukąszeniami komarów i narażony na gwałtowne wstrząśnienia powozu po złéj drodze, professor Rose nie mógł ochronić trzymanego przezeń barometru od rozbicia, przy silném wstrząśnieniu. Był to ciężki Fortin’a barometr, którego podróżni wprawdzie nie ciągle używali, gdyż trudniéj go było przenosić i ustawiać, niżeli lżejszy Bunten’a, który Humboldt miał z sobą; ale jednakże służył im niekiedy do porównania z tym ostatnim, ażeby się przekonać, czy rezultaty obu instrumentów były jednakowe. Nie można więc było odtąd nabyć pewności, pochodzącéj z porównania obu instrumentów, a przytém zagrażało niebezpieczeństwo postradania i tego ostatniego barometru. Jednakże, porównanie z barometrem Fortin’a nie było jedynym środkiem przekonania się, czy barometr Bunten’a był nienadwerężony, i szczęściem Humboldt przywiózł go nieuszkodzonym znowu na Ural, gdzie się on stłukł, ale po porównaniu go pierwéj z innym barometrem w Miasku. Tym sposobem przynajmniéj strata barometru Fortin’a nie przyniosła żadnéj rzeczywistéj szkody.
W nocy z 28 na 29 lipca przybyli podróżni do miasta Kainska, leżącego nad Omem pośród stepów. Tu przepędzili oni resztę nocy i nazajutrz rano chcieli ruszyć w dalszą drogę, gdy Sprawnik doniósł im, że we wsiach po drodze do Tomska panowała sybirska zaraza. W Tobolsku nic o niéj byli nie słyszeli, wywiadywali się więc o szczegółach tyczących się téj choroby i jéj naturze u miejscowego lekarza, który nie mógł im udzielić dokładnych pod tym względem wiadomości. Powiedział im jednakże, co późniéj także radca stanu doktor Gebler w Barnaule im potwierdził i szczegółowie opisał, że choroba ta początkowie była zarazą bydła, ale napada téż na ludzi, szczególnie w stepach, nigdy zaś w górach. Zaczyna się ona stwardniałą nabrzmiałością, tworzącą się u ludzi szczególnie na częściach ciała, nieokrytych odzieniem, na twarzy, karku i rękach, i które, jak to często się zdarza w podobnych chorobach, przypisują ukąszeniu owadów, nikomu jednakze zblizka nie znanych. Nabrzmiałość przechodzi w czarny, zaogniony wrzód, który wkrótce pociąga za sobą gorączkę i śmierć. Przez narznięcia czynione na guzie i kataplazmy z infuzyi tytuniu i soli ammoniackiéj można w początkach rozpędzić stwardniałość i uleczyć chorobę; ale skoro wewnętrzne części są zarażone, choroba tą zwykle jest nieuleczoną.
Podróżni więc złożyli radę, co mieli uczynić; powrócić nazad i inną drogą do Barnaułu się udać nie mogli, gdyż to pociągnęłoby za sobą wielką stratę czasu. Postanowili więc tąż samą drogą daléj ruszać, a że choroba ta, jak im powiadano, była zaraźliwą, postanowili unikać wszel-