Ta strona została uwierzytelniona.
XXXI.
Blady, jesienny pół księżyc,
Z za ciemnéj wyziera chmury,
W zaułku cmentarza stoi,
Domek pastora ponury...
Matka nad biblją schylona,
Syn — oczy leniwie wlecze,
Starsza z sióstr z nudów poziewa,
Młodsza do brata tak rzecze:
Boże! Jak nudno czas schodzi,
Aż myśli pierzchają płoche,
Tylko gdy grzebią umarłych,
Rozerwać można się trochę...
Matka przemawia po chwili:
To nietak często się zdarza,
Od dnia — gdy ojca twojego,
Pogrzebli u wrót cmentarza...