Ta strona została uwierzytelniona.
LXXI.
Raz mi się śniło żem — bożkiem,
I siedzę gdzieś, w niebios dali,
Że mam w krąg siebie aniołków,
I chór ten wiersze me chwali...
Że ciastka i konfitury,
W porcyach zajadam ładnych,
Że kardinala zapijam,
I długów już niemam żadnych...
Lecz straszna nuda mnie trapi...
Chciałbym już wrócić na ziemię...
I gdybym bożkiem tu niebył,
Szatanów zakląłbym plemię...
Héj! Gabryelu aniele!
Weź za pas długie swe nogi,
I spraw, niech do mnie przyleci,
Genio, przyjaciel mój drogi...