Ta strona została uwierzytelniona.
Częstokroć na szyldwachu nudy mnie dręczyły...
Czasem bojaźń przelotna... (to wady chroniczne)
Chciałem umysł orzeźwić, pokrzepić swe siły,
Więc świstałem przez zęby piosnki satyryczne...
Tak! mężnie się sprawiałem z orężem przy boku...
A gdy śmiał się przybliżyć zuchwały morderca —
Porywałem karabin i z zapałem w oku
Rozpaloną mu kulkę wpędzałem do serca...
Mogło zdarzyć się czasem: że przeciwnik młody
Również dzielnie używał strasznego krzesiwa...