Strona:PL Alfred de Musset - Szczęście.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

(Tonu tego szczebiotu oddać niepodobna).
I rączynka się ku mnie wyciągnęła drobna.


∗                    ∗

Ale wiesz czytelniku, żem był zrujnowany,
Miałem, o ile sądzę, całkiem dwa talary,
A był to mój jedyny fundusz w chwili danej;
Drogi jak kropla wody w pustyniach Sahary,
Jedyna szklanka wina jutro przy obiedzie...
Oddałem je, nie myśląc, jak to później będzie.


∗                    ∗

Dziecko wzięło pieniądze, z uśmiechem anioła,
A jam poszedł rozmyślać i pisać nibyto.
Wkrótce fortuna smutek spędziła mi z czoła,
Przyjechawszy z Paryża z sumką przyzwoitą;
I wówczas do genialnych mych projektów wielu,
Przybył pomysł... zapłacić rachunek w hotelu.


∗                    ∗

Maleńkie bobo z pięknym włosem złotym,
Było córeczką pewnej angielskiej magnatki,
Przypadkowo się później dowiedziałem o tem.
Pobytu mego w Baden schodziły ostatki;
Byłem jeszcze na balu, jak mi się to zdarza,
Odgrywałem tam moją rolę gawędziarza.


∗                    ∗

Niegdyś, kropelka mleka z eterów upadła
I gdy drżąc biegła na dół z wyżyn firmamentu,
Noc ją cicha do morza leciuchno układła,
I nadała jej świetne kształty dyamentu,
A ustroiwszy w konchy sukienkę perłową,
Kazała być tej kropli odmętów królową.


∗                    ∗

Grecy, muz olimpijskich wypieszczone chłopcy,
Ustroiły tę powieść w ambrozye lubieżne,
Lecz ja znam fakt, co dotąd światu całkiem obcy:
Kiedy Juno ujrzała, jak jej piersi śnieżne