Strona:PL Alighieri Boska komedja 045.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ SZÓSTA.

Gdy myśl wróciła, co była zamarła
W obec żałośnej dwojga krewnych doli,
Która mnie smutkiem przejęła całego, —
Nowe męczarnie i nowych męczonych
Ujrzałem wkoło, gdziem się tylko ruszył,
Gdziem się obrócił i gdziem spojrzał tylko. —

W trzeciem już kole jestem — w kole słoty
Wiecznej, przeklętej, zimnej i nieznośnej,
A zawsze jednej, i zawsze jednakiej.
Śnieg, brudna woda i grady ziarniste
W mrocznem powietrzu ścierają się społem,
A smrodem ziemia zionie, co je wsiąka.
Tam Cerber, bestja sroga a poczwarna,
Potrójną paszczą psu podobny szczeka
Na lud przeklęty, co tam zanurzony.
Czerwone ślepie, kudły czarne, brudne,
Brzuch ma ogromny, a szponiaste łapy —
Ten drze i szarpie, i ćwiertuje duchy,
A deszcz je smaga, że jako psy wyją.