Strona:PL Alighieri Boska komedja 137.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pomny na ciężar nowy, który niesiesz.“
Podobny łodzi, gdy uchodząc z brzegu,
Cofa się zwolna, potwór się poruszył,
A gdy zupełnie uczuł się swobodnym,
Kędy pierś była, tam ogon obrócił,
I wyprężonym jak węgórz wywinął,
I wiatr pod siebie zagarnął łapami. —

Nie sądzę, żeby większego przestrachu
Doznał Faeton, gdy z rąk puścił wodze[1]
I gdy się niebo zajęło płomieniem,
Jak to dziś jeszcze oglądać możemy,
Ani nieszczęsny Ikar, kiedy uczuł,
Że wosk topnieje, biodra ronią pióra,
Gdy ojciec wołał: złą puszczasz się drogą![2]
Niż był mój przestrach, kiedy się spostrzegłem,
Że mnie powietrze zewsząd ogarnęło,
I że do koła zniknął widok wszelki,
Oprócz widoku okropnej poczwary!

Oto powoli, powoli odpływa,
Zatacza koła i w głąb' się zanurza,
Lecz ztąd jedynie uważać to mogę,
Że wiatr nie wionie z dołu i po twarzy.
Oto już słyszę pod nami na prawo
Jak otchłań huczy straszliwym łoskotem;
Więc w ślad za okiem chylę ku niej głowę.
Lecz jeszcze większy strach mnie opanował,
Kiedy do głębi przepaści zajrzałem:

  1. Według podania mythologicznego, kiedy Faeton pędząc na wozie słonecznym, nie był w stanie kierować nim i zwrocił z należytej drogi, niebo zajęło się płomieniem i ślad tego pożaru zachował się do dziś dnia w tak zwanej mlecznej drodze.
  2. Każdemu wiadoma bajka o Ikarze, synu Dedala, który przyprawiwszy sobie skrzydła chciał łatać, ale skoro słońce rozegrzało wosk, którym skrzydła sklejone były, spadł ten zuchwalec do morza.