Strona:PL Alighieri Boska komedja 142.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedyśmy z barków zsiedli Gerijona.
Mistrz poszedł w lewo a ja w jego ślady.
Na prawo nowe ujrzałem boleści,
Nowych oprawców i nowe katusze,
Któremi pierwszy dół był przepełniony.
Spodem grzeszników obnażone tłumy
Szły jedne ku nam, drugie po za nami.
Lecz te ostatnie sporszemi krokami,
Jako u Rzymian stanął zwyczaj taki,
Że. dla natłoku, w czas Jubileuszu,
Naród przechodzić most w porządku musi:
Po jednej stronie do Świętego Piotra
Idący, czoła na Zamek zwracają
Po drugiej — idą ciągnący ku górze;[1]
Tak ztąd i zowąd, na zczerniałych skałach
Widziałem djabłów rogatych z biczami,
Któremi srodze w tył smagali duchy.
Ach, jakże oni od pierwszego cięcia
Zmykać spieszyli; a żaden nie czekał
Ani drugiego, ni trzeciego razu.
Szedłem — wtem oczy moje napotkały
Wzrok potępieńca; a jam wnet zawołał:
Zda mi się, że go nie pierwszy raz widzę,
Więc krok wstrzymuję, abym go rozpoznał,
I Wódz mój miły ze mną się zatrzymał
I nazad nieco wrócić mi pozwolił.
A potępieniec chłostany rozumiał
Skryć się przedemną, chyląc na dół czoło;

  1. Poeta mówi tu o zwyczaju, który stanął za czasów Papieża Bonifacego VIII. — Pierwszy on kazat przegrodzić wzdłuż most wiodący na zamek Sant. Angelo, i rozkazał, ażeby dla uniknienia natłoku i nieładu w czasie jubileuszu, idący ku katedrze Świętego Piotra, szli po jednej stronie mostu, wracający zaś ztamtąd, a więc zwróceni twarzą ku przeciwległej górze, Monte Giordano, trzymali się drugiej strony. Porządek ten zachowany był i w czasie Jubileuszu 1825 r.