Strona:PL Alighieri Boska komedja 252.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ
TRZYDZIESTA PIERWSZA.

Tenże sam język naprzód mnie ukąsił,
I wstydem moje ubarwił policzki;
Tenże mi potem i lekarstwo podał.[1]
Słyszałem, że tak oszczep Achillesa,
I ojca jego, zwykle był przyczyną
Naprzód boleśnych, późniéj dobrych skutków.[2]
Od nieszczęsnego odwróceni dołu,
Wszerz wału, który zewnątrz go otacza,
Szliśmy, niemówiąc do siebie ni słowa.
Mniej mi noc ciemna, i mniej niż dzień jasny
Były w tem miejscu, tak że oko moje
Mało przed siebie sięgać było w stanie;
Lecz dobrzem słyszał rogu dźwięk tak mocny,
Że przy nim zgasłby trzask każdego gromu.
Więc oczy moje wstecz po drodze głosu
Puszczając, w jedno utkwiłem je miejsce.
Nie tak straszliwie zagrzmiał róg Rolanda,
Po krwawej klęsce, kiedy Karol Wielki
Straconym ujrzał płód wyprawy świętej.[3]

  1. Wirgiljusz naprzód wymawiał Dantemu nieprzyzwoitą jego ciekawość, a potem, widząc wstyd jego, łagodnie przemawiać począł. (Obacz koniec poprzedzającej pieśni.)
  2. Opowiadają poeci starożytni, jakoby oszczep Achillesa, a niegdyś ojca jego Peleusza, miał własność uzdrawiania ran przezeń zadanych.
  3. Jest tu wzmianka o sławnej bitwie pod Ronceveaux, w której przez zdradę jednego z żołnierzy Karola W. trzydzieści tysięcy ludzi zginęło. Inny żołnierz Karola (jak o tem głoszą trubadurowie), tak mocno zatrąbił na trwogę, widząc klęskę swojego wojska, że Karol W. znajdujący się w oddaleniu 8 mil, posłyszał to trąbienie. Świętą nazywa Dante tę wyprawę zapewne dla tego, że miała na celu wypędzenie Saracenów z Hiszpanji.