Strona:PL Alighieri Boska komedja 344.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tam gdzie jej krawędź niknie do połowy,
Złoto i srebro, szkarłat i biel czysta,
Indygu barwa jasna i przejrzysta,
Połysk szmaragdu złamanego świeżo,
Wszystkie te blaski padłyby niemylnie
Przy tej doliny i kwieciu i trawie,
Jak zwykle mniejsze przy większem upada.
Lecz tu natura nietylko barwiła,
Jeszcze z lubości tysiąca zapachów
Nową stworzyła woń nieodgadnioną.
Witaj Królowo! śpiewały tu dusze,[1]
Siedząc dokoła po kwiatach i trawie,
Niewidne wcale na zewnątrz kotliny.
Wtem Mantuańczyk, który nas tu przywiódł,
Rzecze: „Nim słońca resztka się zanurzy,
Nie chciejcie, abym was ku nim prowadził.
Z tej oto skały lepiej rozpoznacie
Ruchy i twarze wszystkich co tam siedzą,
Niżbyście z nimi byli w tym rozdole.
Ten co najwyżej siedzi i ma pozór
Jakby zaniedbał powinności swojej
I co do śpiewu ust nie porusza,
To Rudolf Cesarz: on mógł zgoić rany,
Które dobiły Italję, a teraz
Jużby zapóźno chciał ją dźwignąć inny.[2]
Ten drugi, który pocieszać go zda się,
Panował ziemi, gdzie się woda rodzi,
Którą Mołdawy nurt ku Elbie toczy,

  1. Witaj Królowo (Salve Regina), są to początkowe słowa znanego każdemu katolikowi hymnu.
  2. Rudolf z domu Habsburgów, ojciec owego Alberta, przeciw któremu tak piorunuje Dante w pieśni poprzedzającej, zmarł w r. 1290.