Strona:PL Alighieri Boska komedja 373.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Mimo swej woli, zbyt powolnie kroczy,
Kiedy mu trzeba dźwigać się na górę.“
Ich słowa, które odpowiedzią były
Na te, co wyrzekł ten za kim ja szedłem,
Od kogo wyszły? — niewiadomo było;
Lecz ktoś powiedział: „W prawo po tym brzegu
Idźcie wraz z nami, a znajdziecie przejście,
Przez które wchodzić może człowiek żywy.
I gdyby głaz ten nie był na przeszkodzie,
Co kark mój hardy tak ku ziemi gniecie,
Że chodzić muszę z twarzą w dół spuszczoną,
Rad byłbym spojrzeć na tego, co żywy,
Nazwiska swego objawić nie raczy;
Bym się przekonał, czy go znałem kiedy
I litość wzbudził dla mojej katuszy. —
Jam syn magnata Toskany — Latyńczyk, —
Aldobrandeschi Wilhelm ojcem moim; —
Nie wiem czy kiedy znaliście to imie...
Krew starożytna, piękne przodków czyny
Tak mnie podniosły w dumie, że niepomny
Na wspólną macierz, każdego człowieka
Miałem w pogardzie do takiego stopnia,
Że ztąd śmierć moja: wie o tem Sienna
I każdy człowiek wie w Campagnatico.[1]
Omberto jestem; a nie mnie jednego
Zgubiła pycha, ale wszystkich moich
W niedolę wielką pociągnęła z sobą!
Teraz ten ciężar dźwigać muszę za nią,

  1. Duch ten jest to Humbert (Omberto), syn Wilhelma Aldobrandeschi, hrabia Santafiore; duma jego nieznośna była przyczyną, że go Sieńczyczy zamordowali w Campagnatico, — miejscowości należącej do hrabstwa jego w Maremmie Sienskiej.