Strona:PL Alighieri Boska komedja 439.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tyle roskoszy czuje kto mnie słucha:
Ja to Ulyssa zawróciłam śpiewem
Z obłędnej drogi; a kto nawykł do mnie,
Rzadko odchodzi, — tak nasycam pełno.“
Jeszcze się tamtej nie zamknęły usta,
Kiedy się inna zjawiła niewiasta,
Święta, a chętna przy mnie ją zawstydzić.[1]
— „Kto ona? powiedz, Wirgili, Wirgili!“
Rzekła surowo; a on się przybliżył,
Oczy utkwiwszy na ową cnotliwą,
Pochwycił tamtę i rozkrył ją z przodu,
Rozdarłszy szaty, i brzuch jej pokazał,
Zkąd smród ziejący ze snu mnie obudził.[2]
Powiodłem okiem; a dobry Wirgili
Rzecze: „Potrzykroć najmniej cię wzywałem!
Wstań, chodź, szukajmy bramy, którą wnijdziesz.“
Wstałem: już wszystkie kręgi świętej góry
Zalał blask dzienny, a wchodzące słońce
Nam wędrującym przyświecało w plecy.
Idąc za Wodzem, niosłem czoło moje,
Jak człowiek, który ciężar myśli dźwiga,
I przeto mostu półłucze udaje.[3]
W tem posłyszałem: „Chodźcie, tu jest przejście,“
Ktoś tak wymówił słodko i łagodnie,
Jak ani słyszeć w tym doczesnym kraju.
Ten co tak mówił, rozwartemi skrzydły;
Niby łabędzia, skierował nas w górę,
Między dwie ściany przepaścistej skały;

  1. Ta niewiasta jest symbolem prawdy; niektórzy chcą w niej widzieć Śtą Lucję.
  2. Wirgili, t. j. rozum, za rozkazem prawdy, obnażył kłamstwo i okazał całą jego ohydność. (Zauważyć winienem, że większa część tłumaczy i komentatorów przypisują tę czynność nie Wirgiljuszowi, a samej świętej niewieście; co do mnie — idę tu za zdaniem Landini, Bianchi i w. i.)
  3. Człowiek, dźwigając ciężar myśli, pochyla wdół głowę i podobny jest do połowy arkady mostu.