Strona:PL Alighieri Boska komedja 588.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Skorom je zajrzał, sądząc że przedemną
Odzwierciedlone obrazy, zwróciłem
Oczy za siebie, abym mógł obaczyć
Czyje by były, lecz nic nie widziałem;
Przetom je znowu odwrócił ku światłu
Mej przewodniczki słodkiej, której oczy
Płonęły ogniem świętego uśmiechu.
— „Nie dziw się, rzekła, jeśli się uśmiecham.
Nad twą dziecinną myślą, bo uważam
Że stopa twoja, nie jest pewna prawdy,
Jeno, jak zwykle, w obłęd cię prowadzi.
Widzisz przed sobą istoty prawdziwe,
Za niespełniony ślub tu osadzone.
Mów tedy z niemi, a słuchaj i wierzaj;
Bo światło prawdy, które je tu żywi,
Nie da im wcale cofnąć się od niego.“
Więc ja do cienia, co się zdał najwięcej
Żądnym rozmowy, zwracając się, rzekłem,
Jak człowiek zbytnim zmieszany pospiechem:
„O duszo szczęsna, która tu w promieniach
Wiecznego życia, zażywasz słodyczy,
Jakiej nie pojmie, kto jej nie skosztował,
Łaską to będzie, jeżeli mi powiesz
O twem nazwisku i o losie waszym.
Z uśmiechem w oczach, odrzekła mi spiesznie:
„Przed chęcią prawą miłosierdzie nasze
Drzwi nie zamyka, zarówno jak Tego,
Co chce mieć cały dwór podobny Jemu.[1]

  1. Bóg, którego miłosierdzie jest nieograniczone, chce aby wszyscy znajdujący się w Królestwie Jego, byli podobnie Jemu miłosierdni.