Strona:PL Alighieri Boska komedja 762.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jam jest anielska miłość, która krążąc
Objawiam radość, co tchnie z tego łona,
Które gospodą życzeń naszych było;[1]
I krążyć będę, o niebios królowo,
Kiedy się wznosić będziesz za swym Synem,
I gdy wstępując do najwyższej sfery,
Większym ją blaskiem rozpromienić raczysz.“ —
Tak się melodja zakończyła owa
Krążąca wkoło, i wnet wszystkie światła
Zabrzmiały razem imieniem Marya!
Ów płaszcz królewski wszystkich warstew świata,
Który i żywiej, i goręcej płonie
W doskonałości i we tchnieniu Boga,
Tak się daleko unosił nad nami
Wnętrznym swym krajem, że tam kędy byłem
Obraz mi jego jeszcze się nie jawił.
Przeto me oczy możności nie miały
Za uwieńczonym w ślady biedz płomieniem,
Który się wznosił za nasieniem swojem.[2]
A jak dzieciątko, gdy mleko wyssało,
Drobne rączęta wyciąga ku mamie,
Skutkiem uczucia, co nazewnątrz płonie;
Podobnie wszystkie blaski te do góry
Ciągnęły szczytem, tak że jawnem było
Jak wielką miłość dla Maryi miały.
Lecz się wstrzymały potem przed mem okiem,
Królowo niebios śpiewając tak słodko,
Że mnie ta roskosz nie opuszcza nigdy. —

  1. Łono Najśw. Panny było jakoby czasowym przybytkiem czyli gospodą Boga-Człowieka, którego niebo i ziemia pragnęły, jako Zbawiciela świata.
  2. Niebo empirejskie, nakształ królewskiego płaszcza-okrywa wszystkie niższe sfery, czyli warstwy świata; ale to, niebo tak jeszcze było wysoko nad sferą gwiazd stałych, na której teraz był Poeta, że nie był on w stanie śledzić oczyma za wniebowstąpieniem Maryi, która wznosiła się za Synem swoim.