Strona:PL Alighieri Boska komedja 842.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

By się tak jasny nurzał wzrok stworzenia.
A ja, com teraz zbliżał się do celu
Wszystkich mych życzeń, jak powinien byłem,
Zapał mej żądzy poskromiłem w sobie.
Bernard z uśmiechem zachęcał mnie znakiem,
Bym patrzał wgórę; ale już sam przez się
Byłem ja takim, jak on sobie życzył;
Albowiem wzrok mój, czyściejszym się stając,
Więcej i więcej przenikał w promienie
Szczytnego światła, co jest prawdą samą. —
Odtąd już wzrok mój był nad mowę naszą,
Która przed takiem korzy się widzeniem,
Korzy się pamięć przed bezmiarem takim! —

Jak temu, który we śnie o czemś marzy,
Po śnie zostaje uczucia wrażenie,
I nic innego na myśl nie przychodzi;
Tak dziś jest ze mną; bo widzenie moje
Znikło już prawie, a jeszcze mi w serce
Sączy się słodycz, z niego tam zrodzona.
Tak śnieg pod okiem słońca się rozpływa;
Tak z tchnieniem wiatru, wyrocznie Sybilli,
Na wiotkich listkach spisane, ginęły.[1]

Światło Najwyższe, które tak niezmiernie
Nad śmiertelników wznosisz się pojęcia,
Duchowi memu użycz cząstkę małą
Tego, co mi się wonczas okazało;
I mowę moją uczyń tak potężną,

  1. Wirgiljusz opiewa, że wyrocznie Sybilli Kumejskiej spisywane były na liściach drzew, rosnących u jej groty, i że je wiater rozpraszał. (Aeneid. III.).