i dużo, od nas samych jednak zależy nie cierpieć, nawet zaraz po rozstaniu się z życiem cielesnem.
Cierpienia ziemskie są częstokroć niezależne on nas, lecz wiele ich pochodzi ze złego użytku naszej woli. Zejdźmy do źródła, a ujrzymy większą ich cześć jako skutki, których moglibyśmy uniknąć. Ileż to cierpień, ileż chorób, winien człowiek swemu nieumiarkowaniu, swej miłości własnej, słowem swym namiętnościom? Człowiek, któryby potrafił żyć wstrzemięźliwie, któryby w niczem nie nadużywał, któryby zawsze był skromnym w swych zachceniach, prostym w swych gustach — ilużby się udręczeń przez to samo pozbył? Podobnież dzieje się i z Duchem; cierpienia jakich doznaje, bywają zawsze skutkiem tego, co za życia popełnił; bez wątpienia nie będzie on miał ani podagry ani gośćca, ale za to inne cierpienia nie lepsze od tych. Widzieliśmy, że cierpienia te Są skutkiem połączenia jakie istniało pomięcizy nim a ciałem; że im więcej jest obezcieleśnionym t. j. im więcej zdołał wyłamać się z pod wpływu materji, tem mniej doznaje przykrych wrażeń; otóż zależy od niego samego uwolnić się od tego wpływu jeszcze za życia; mając wolną wole, może mieć i wybór, między tem co robić wypada, a od czego ma się powstrzymywać; niech poskramia swe namiętności zwierzęce, niech wykorzeni nienawiść, zazdrość, chciwość, pychę; niech sobkowstwa się pozbędzie, duszę swoją niech oczyszcza dobremi uczuciami; niech dobrze czyni; niech nie przywiązuje do rzeczy tego świata więcej znaczenia jak one warte — wtedy, nawet pod powłoką cielesną, jest już oczyszczonym na tyle od materji, że wpływu jej nie czuje, gdy jego ostatnia na ziemi godzina wybije: cierpienia fizyczne, jakich doświadczał nie pozostawiają po sobie przykrych wspomnień; nie pozostaje po nich żadnego nieprzyjemnego wspomnienia, ponieważ takowe dotykały ciała a nie Ducha; jest szczęśliwym, iż się pozbył ciała, a spokój sumienia uwalnia go od wszelkiego cierpienia moralnego. Zapytywaliśmy u tysięcy osób, które należały do rozmaitych warstw społeczeństwa; badaliśmy je we wszystkich perjodach ich życia duchowniezego, od chwili, gdy swe ciało opuściły; śledziliśmy krok za krokiem w ich życiu zagrobowem, by zbadać wszystkie zmiany,
Strona:PL Allan Kardec - Księga duchów.djvu/172
Ta strona została przepisana.