ktokolwiek inny, ponieważ popęd naturalny popycha go do nacinania wszystkiego do sposobu pojmowania, przez niego już zgłębionego: matematyk upatruje twierdzenie w dowodach opartych na algiebrze, chemik odnosi wszystko do właściwości chemicznej pierwiastków i t. d. Człowiek, który obrał dla siebie jakiś szczególny zawód, lgnie do niego wszystkiemi swemi pojęciamt; użyty do czego innego, bardzo często wyrokuje o tem od rzeczy, gdyż chciałby wszystko przerabiać na swe kopyto, co jest skutkiem naturalnym słabości ludzkiej. Chętnie szukać będę porady u chemika w kwestjach analizy chemicznej, u fizyka o sile elektryczności, u mechanika o sile ruchu; wszakże nie naruszając szacunku, na jaki niezawodnie zasługują, jako specjaliści, pozwolą mi, bym miał odmienne zdanie, co do ich sądu o duchownictwie; popełniają oni tutaj coś podobnego jak architekta, co to wydawał sądy o muzyce.
Nauki zwyczajne spoczywają na znajomości właściwości materji poddawanej doświadczeniu, którą obracać można na wszystkie strony; zjawiska zaś duchownicze, przeciwnie oparte są na działaniach rozumnych, które mają swoją wolę i dowodzą to na każdym kroku, nie chcąc bynajmniej podlegać naszym wymaganiom. Tym sposobem doświadczenia nie mogą być robione w jednaki sposób, wymagają bowiem szczególnego uwarunkowania i innego punktu wyjścia; chcieć je poddawać zwyczajnemu trybowi poszukiwań, jest to ustanawiać pewnego rodzaju powinowactwo, którego w istocie tutaj nie ma. Nauka jako nauka nie jest zdolną do zawyrokowania w kwestji duchownictwa: sąd jej, jakiby o takowem nie wypadł, za lub przeciw, nie ma najmniejszego znaczenia, a to uwalnia ją od zajmowania się tą kwestją. Duchownictwo jest wynikiem przekonania osobistego, które mogą mieć i uczeni jako ludzie, nie zważając na kwalifikacje naukowe; lecz chcieć oddawać kwestję tę pod sąd nauki, jest to warno zupełnie, jak gdyby chciano poddać kwestję istnienia duszy orzeczeniu chemików i fizyków; cała bowiem istota duchownictwa zawiera się w bycie duszy w jej istnieniu zagrobowem: owóż dziwnie nierozsądnem byłoby przypuszczać, że jakiś tam człowiek mógł być wielkim
Strona:PL Allan Kardec - Księga duchów.djvu/32
Ta strona została przepisana.