i przemysł, jakże mamy spodziewać się od dzisiejszych przychylniejszego uznania dla kwestyj z natury swej więcej obcych?
Te godne pożałowania błędy kilku, nie odejmują jednak wszystkim zasług, za które należy się im od nas słuszna cześć; mamy tylko tutaj dowód, że zdrowy rozsądek nie potrzebuje bynajmniej żadnego dyplomu urzędowego, i że poza krzesłami akademickiemi, nie koniecznie wszyscy są głupcami lub warjatami. Przegląd wszystkich zwolenników duchownictwa wykazać może jak jest ogromną liczba ludzi zasłużonych, którzy przystąpili do niego, i że już przez to samo nie wypada je zaliczać między przesądy babskie. Charakter tych ludzi i ich oświata zasługują, by powiedziano: gdy tacy ludzie twierdzą, musi być przecież w tem coś prawdziwego?
Raz jeszcze powtarzamy, że gdyby fakta, któremi zajmujemy się, kończyły się na mechanicznym ruchu ciał, to zbadanie przyczyn fizycznych tego zjawiska należałoby do nauki; gdy jednak mamy do czynienia z objawami leżącemi po za obrębem wiedzy ludzkiej, to takowe przechodzą zakres zdolności wyrokowania nauki materjalnej, jako niedające się obliczyć cyframi, ani objaśnić za pomocą czynników mechanicznych. Gdy powstaje jaki czyn nowy, którego żadna ze znanych nauk nie obejmuje, wtedy uczony chcąc go zbadać, powinien opuścić swoją naukę i oddać się badaniu takowego jako uczeń początkujący, nie przynoszący z sobą naprzód powziętych pojęć.
Człowiek któremu się zdaje, że jest nieomylnym, bywa zwykle najbliższym błędu; a tym co mają najfałszywsze pojęcia, zdaje się, że opierają się wyłącznie na rozsądku, wskutek tego że odrzucają to wszystko, co dla nich zdaje się być niemożebnem. Wszyscy co ongi cudze wynalazki odpychali, zaszczyt ludzkości przynoszące, zawsze na tego sędziego powoływali się, by je odrzucać; to zaś, co przywykliśmy nazywać rozsądkiem, jest zwykle tylko przeistoczoną durną, bo kto wierzy w swoją nieomylność, snąć zamyśla dorównać samemu Bogu. Odzywamy się tedy do wszystkich, co nie wierzą w to, czego sami nie widzieli, a którzy nie chcąc mierzyć przyszłości podług przeszłości, nic wierzą też, by człowiek mógł dotrzeć dzisiaj szczytu swych
Strona:PL Allan Kardec - Księga duchów.djvu/34
Ta strona została przepisana.