trzpiotów czy złoczyńców, z którymi zwykle żaden uczciwy ani rozsądny człowiek przestawać nie zwykł. Albo mogłoby wypaść coś podobnego, jak z owym cudzoziemcem, co wjeżdżając do pewnego miasta przez najgorsze dzielnice, chciał wydać swój sąd i o reszcie mieszkańców, podług obyczajów, i mowy, jakie spotykał w tych najgorszych miejscowościach. Świat Duchów zarównież posiada dobre i złe towarzystwa; zechciejmy tylko zapoznać się z Duchami dobremi, a niezawodnie przekonamy się, że obywatelstwo niebieskie nie składa się jedynie z szumowin pospólstwa. Powiadają niektórzy — ale czy zechcą do nas zstępować Duchy wybranych? Na to odpowiemy tak: nie przesiadujcie po przedmieściach; przypatrujcie się i oglądajcie, a wydawajcie sądy wasze wtedy; mając wypadki znane całemu światu, możecie z nich sądzić; wyjątek będą stanowili chyba ci, o których Chrystus powiedział: iż widząc nie widzą, a słysząc nie słyszą.
Istnieje jeszcze zdanie, według którego w udzieleniach duchowniczych jak zarównież i w objawieniach materjalnych, towarzyszących takowym, okazuje się tylko pośrednictwo szatańskiej mocy nowożytnego proteusza, mogącego dowolnie przybierać rozmaite postacie, by tem łatwiej bałamucić. Nie uważamy bynajmniej tego za godne głębszego zastanowienia, i krótko odpowiemy: że do zbicia jego aż nadto wystarczy, to cośmy wyżej o tem mówili; dodamy jednak, że gdyby w istocie coś podobnego być mogło, to przyznać trzeba, że djabeł bywa czasami bardzo grzeczny, bardzo roztropny a szczególniej moralny, co na jedno wyjdzie, że bywają i djabli porządni. Czy można przypuszczać, by Bóg pozwalał udzielać się tylko samym złym Duchom, i przeciwnie zabraniał Duchom dobrym wszelkich stosunków z ludźmi? A gdyby tego dokazać nie umiał, byłoby to wtenczas dowodem Jego słabości; kiedy zaś może, a nie robi, będzie to niezgodne z pojęciem o Jego dobroci; oba zaś te przypuszczenia są bluźnierstwem imienia Jego. Zważmy, że pozwalając udzielać się złym Duchom, uznajemy w zasadzie udzielanie się, owoż gdy istnieje ono, musi istnieć za pozwoleniem Boga; bezbożnem byłoby tedy
Strona:PL Allan Kardec - Księga duchów.djvu/40
Ta strona została przepisana.