Strona:PL Allan Kardec - Księga duchów.djvu/43

Ta strona została przepisana.

jest uderzająco podobuera do charakteru ręki osoby za życiawidywano podpisy dokładności najzupełniej sząj. Wypadków tych nie podajemy bynajmniej za prawidło ogólne, a zwłaszcza by się miały powtarzać zawsze; zacytowaliśmy je tutaj jako szczególnie godne zwrócić na siebie uwagę badacza.
Tylko Duchy doszłe do pewnego stopnia oczyszczenia, bywają zupełnie pozbawione wpływów cielesnych; inne zaś nie zupełnie obezcieleśnione (dématerialisés) (wyraz używany często przez Duchy), zachowują większą część pojęć, skłonności a nawet i dziwactw jakie za życia posiadały; jest to jeden środek więcej do ich odróżnienia, a szczególnie łatwo wynaleźć takowy w mnóstwie szczegółów, które dają się wykrywać przy uważnych i wytrwałych badaniach. Często zdarza się widzieć, pisarzy rozprawiających o wartości własnych dzieł lub o ich doktrynach, przyczem ganią lub chwalą własne swe utwory; inne znowu Duchy przypominają z życia swego nieznane lub zapomniane okoliczności, słowem wszelkiego rodzaju wiadomości, które służą za dowód moralnej ich tożsamości, jedynej, jakiej wymagać można w rzeczach natury oderwanej, niecielesnej.
Jeżeli w pewnych wypadkach można ustanawiać tożsamość, mamy przeto podstawę do twierdzenia, że coś podobnego daje się przeprowadzić i w wielu innych wypadkach, a gdyby te środki sprawdzania nie wystarczały w zastosowaniu do osób dawniej zmarłych, to pozostanie jeszcze ich styl i charakter; z pewnością Duch człowieka dobrego nie będzie tak mówił, jak człowieka przewrotnego lub rozpustnego. Co zaś do Duchów przybierających imiona szanowane, to te zdradzają się bardzo prędko swą mową i swemi zasadami, tak n. p. ten, coby nazwał się Fenelonem, a który chociażby przypadkowo obraził w czemkolwiek moralność lub zdrowy rozum, tem samem zdradziłby swe oszustwo. Przeciwnie jeśli myśli stoją zawsze na wysokości cnót i zalet Fenelona, to nie ma dobrej racji wątpić o tożsamości; w przeciwnym bowiem razie przypuszczałby wypadało, że Duch prawiący nam ciągle o cnocie, rozmyślnie używa kłamstwa bez żadnej widomej dla siebie korzyści.