nie. Pragnąć wiecznej kary za błąd, który nie jest wiecznym, jest to przeczyć jego racji bytu.
„Zaprawdę powiadam wam, przestańcie stawiać obok siebie: Dobro w jego wieczności, istotę Stwórcy, ze złem, istotą stworzenia; byłoby to tworzyć najniesprawiedliwszą podstawę do prawa karnego. Przeciwnie utwierdźcie wiarę w stopniowe umorzenie kar, za pomocą powtórnego wcielenia, a zapewne potraficie wtedy uświęcić takowe i za pomocą rozumu w połączeniu z uczuciem tudzież jednością boską.“
Za pomocą strachu przed karą i za pomocą ponęty nagród, chcemy pobudzić człowieka do dobrego, lecz jeśli kary te przedstawione będą w sposób, który rozum odpycha, wtedy nie będą miały na niego żadnego wpływu; przeciwnie odrzucać będzie wszystko: nie tylko formę, lecz i zasadę. Potrzeba przedstawić przyszłość w sposób jasny, a wtedy niezawodnie nie odepchnie jej. Duchownictwo klucz do tego podaje.
Nauka o karach wiecznych, w znaczeniu bezwzględnem, robi z istoty najwyższej, Boga, władcę nieprzebłaganego. O zwykłym mocarzu czy loicznie byłoby mówić, że jest bardzo dobrym, bardzo życzliwym, bardzo miłosiernym, pragnącym tylko szczęścia, tych co go otaczają; lecz razem, że jest zazdrośnym, mściwym, nieugiętym w swej srogości, i że trzy czwartych swych poddanych oddaje na najsroższe katusze za obrazą jego albo za naruszenie w czemkolwiekbądź praw jego, a nawet i tych, co o nich nie wiedzieli? Czyż to prawdopodobne? Owóż Bóg czy może być gorszym od człowieka?
Przedstawia się tutej prócz tego inne nieprawdopodobieństwo. Ponieważ Bogu wiadomo jest wszystko, przeto tworząc duszę musi wiedzieć, że ona upadnie; od poczęcia swego musiała przeto być skazaną na wieczne potępienie — czy jest to możebne i racjonalne? Za pomocą nauki o karach względnych, wszystko daje się usprawiedliwić. Bez wątpienia Bóg wiedział, że ona upadnie, lecz daje jej sposób do oświecenia się za pomocą własnego doświadczenia, i nawet przez same jej błędy; by zaś umocnić się w dobrem, musi ona odpokutować za swe winy, lecz