się udaną dobrodusznością, powiadają — na co to wszystko? — Ażeby dać odpowiedź wyczerpującą, nie tylko mocą argumentów na wstępie przytoczonych, ale i znanemi powagami w naszym narodzie, cytujemy poniżej list naszego nieśmiertelnego Zygmunta Krasińskiego, z Monachium d. 17 grudnia 1841 (patrz Przegląd Polski 1877 r. VII zesz. str. 104 i dalsze), w którym w proroczem jasnowidzeniem i z niezrównaną prawdą maluje jaskrawemi barwami świat duchów i przepowiada konieczne przyjście na świat nauki duchowniczej. Oto są pomienione wyjątki dosłowne z listu. — Wyjątek pożytku z duchownictwa:
„Twoje uwagi względem świata umarłych są mojem zdaniem słuszne, ale tylko z praktycznego stanowiska uważane, z praktycznego dzisiejszego: to jest, gdyby objawienie takie przyniosło tylko nam jako anegdotę wiadomość o tym kraju duchów, a zarazem nie podniosło wyżej i święciej całej pozostałej sfery życia, wiedzy, sumienia naszego, — co być nie może. A jeśli się przekonamy, że o tyle tylko świat duchów jest i być może, o ile był świat ludzi? że w najściślejszej sprzężni pozostaje rozwijanie się dalsze ludzkości na planecie tym, z życiem dalszem umarłych? A jeżeli to, co nam dotąd wyglądało na rozdział, na otchłań, zbliży się do nas, stanie się spółkowaniem życia nie już ze śmiercią, ale z dalszem przeciągnionem życiem? jeżeli jedno pokaże się niezbędnym drugiego warunkiem? Jeśli odsłoni się kurtyna nad grobami i zwinąwszy się pokaże, że wszystko jednym światem coraz tylko wyżej się rozwijającym, i że cel naszej indywidualnej nieśmiertelności zlany w jedno z celem, który tu ród cały ludzki powinien osiągnąć i ku któremu zmierza? Gdyby tym celem było naprzykład zupełne ujarzmienie natury alboliteż zupełne pojednanie się z nią, podniesienie jej wyżej, i gdyby tylko przez takie wyaniołowanie natury można było świat w niebo zamienić, i do Boga wrócić, i w Bogu być? Gdyby my żyjący wciąż mimowiedzy nie tylko dla nas samych pracowali, ale jeszcze dla wszystkich umarłych? Gdyby praca taka, historja cała rodów wszystkich czy człowieczych, czy anielskich, czy jak chcesz, po wszystkich planetach, słońcach, mlecznych drogach, była tylko przerabianiem wszechświata na
Strona:PL Allan Kardec - Księga duchów.djvu/8
Ta strona została skorygowana.