uwielbienia; słowem, według tego jak się sam określił, mianowicie w pieśni 42, — człowiek, gdyby nie talent poetyczny, — nie znaczący w społeczeństwie nic, mający tylko tę zaletę, że bez żadnego cynizmu i fanfaronady, dobrodusznie się do tego przyznaje, jak gdyby mówił: Nie chce się podawać za coś lepszego niż jestem, wybaczcie. Najwyborniejszym jest, kiedy, zażywając pewnej dyjalektyki, powiada (p. 28), że skoro wszystko na świecie pije, i ziemia i słońce, drzewa i morze, i t. d., dlaczegoby on nie miał pić całe życie?
Przy tem cichem i gnuśnem usposobieniu, ideałem jego jest życie beztroskliwe: troska, to jego wróg najzjadliwszy, tembardziej iż nie doznaje ona w niczem i nigdy żadnej kompensaty. Pod tym względem nie kieruje się on natchnieniami doktryny pitagorejskiej, ani elejskiej; filozofja jego, zgodna raczej z wynikami doktryny jońskiej, nie przypuszcza żadnych tranzakcyi pozagrobowych: śmierć stanowi ostateczną granicę bytu. Ma on też do niej wielką niechęć i jakoby żal. Tembardziej kochając życie, zawsze o śmierci wspomina ze smutkiem, broni się przeciw niej, chciałby ją jaknajbardziej oddalić. Ponieważ zaś życie wyczerpuje wszystko przeto trzeba je sobie uczynić najmniej kłopotliwem, najprzyjemniejszem, folgę dając godziwym zachceniom osobistym; a według jego zdania, często tu powtarzanego, najskuteczniejszym
Strona:PL Anakreon.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.