zmienić w perłę zdobiącą szyję kochanki, jak później Mickiewicz „we wstęgę złocistą“. Kocha szlachetnie i z prawdą; a co mianowicie zbliża te dwie pieśni do dzisiejszych, to że niema w nich żadnych alegoryi afrodyzjackich, zrzędzeń i interwencyi boskich: refleks uczucia ludzkiego na całym człowieku, i koniec.
Lecz poza temi dwiema pieśniami istnieje cały szereg jakoby trenów, użalających się na dokuczliwe dotknięcia miłosne, których sprawcą jest Eros. Bożek ten, w różnych epokach Grecyi, różnie się uzewnętrznia, lubo zawsze symbolizuje miłość, jako uczucie psychiczne i jako żądzę (amor, cupido) — Homer jeszcze go nie wymienia; pierwszy wspomina go Hezjod (Teog. 120), wśród pierwszych bóstw kosmicznych, zaraz po Chaosie, Ziemi i Tartarze, jako potęgę łączącą w jedność rozstrzelone cząstki dla wytwarzania nowych istnień. Ale Hezjod sam zepsuł swą myśl tej powszechnej atrakcyi w świecie, zaraz potem, snadź już według kursującej za jego czasów opinii, dodając, że ten Eros „u bóstw i u ludzi wiąże serca i zdrowe ogłupia umysły“: nie jest to rola zgodna z pierwotnie zaznaczonym charakterem twórczej potęgi kosmicznej. To Eros poetów późniejszych: młodzian, a raczej chłopczyk, swawolny, podstępny, wielce dokuczliwy ludziom i bogom, nie szczędzący własnej nawet matki, Afrodyty. Oblatuje on świat na złocistych skrzydełkach, z łukiem
Strona:PL Anakreon.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.