Strona:PL Andrzeja Zbylitowskiego Epitalamium na wesele Zygmunta III.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

I zaśpiewać przy lutni, nie jako Mars srogi
Bitwy zwodzi i jako ludziom czyni trwogi,
Szykując krwawe wojska we zbroję ubrany,
Z Belloną niespokojną społem siejąc rany, —
Lecz tak, jako Cynthius w Parnazie wysokiem        175
Z wami śpiewa nad chłodnym hipokreńskim stokiem,
Gdy o sprawach wspomina nadobnej Latony
I o dziwnych miłościach niebieskiej Junony:
Jako córę nadobną wziął Inachusowi
Jowisz, której kazała potem Argusowi        180
Juno strzedz stookiemu; jako przez szeroki
Z Europą przepłynął morski bród głęboki.
Wspomnicie jeszcze, jako tenżeto z chłopięciem
W postawie orlej leciał w niebo, to łabęciem
Przypłynął do nadobnej Ledy ku brzegowi,        185
Drugi raz był podobny złocistemu dżdżowi,
Gdy na fartuch kroplami padał drogotkany
Urodziwej Danai, pod dachem trzymany;
Zaś się w obłok odmienił, a mgłą piękne lice
Zasłonił, i tak oknem wleciał do łożnice;        190
Czego się ważył Jazon, gdy do Kolchu płynął
Po złotą owcę w nawie, a jednak nie zginął,
Bo go życzliwa Wenus wnetże ratowała,
Ona mu męstwa, ona i serca dodała,
Że i dziewkę królewską wziął i runo drogie:        195
Sama królewna smoki (co go strzegli srogie)
Uspiła, iż bezpiecznie z nią jachał w swą drogę,
A ojcu żałosnemu uczyniła trwogę
I smutek, bo i skarby i sama mężnemu
Zwierzyła się od ojca Jazonowi swemu.        200
Wspomnicie, jak Leander piękną Herę swoję,
I Achilles serdeczny, co spustoszył Troję,
Miłował naprzedniejszą w gładkość Bryzeidę,