brudy nie napadały; wieprzom karmnym, wody czystéj i często zmienianéj dostarczać potrzeba. Urządzając otwory w zagrodzie, uważać należy, aby one były wygodne i obszerne, i żeby z biegiem koryta u dołu równe były; bo gdy się takowe za wysoko porobią, wieprze dostając jadła, będą się dławiły, a zatém nigdy się dobrze nie ukarmią. — Karmniki te powinny być blizko chlewów, aby wieprze kilkakrotném w dzień pędzaniem bardzo się nie utrudzały, a przez to wyrabiania się w sobie tłustości nie tamowały. Dowiedziono bowiem, iż zaparte w czystym, ale tak ciasnym chlewie, iżby żadnego ruchu mieć nie mogły, nierównie predzéj się ukarmiają. W karmieniu też i na to wzgląd mieć należy, aby im żer odmieniać i stopniami ilość jego powiększać. Rozepchawszy je dobrze trawami w ciągu lata, w jesieni dawać co najwięcéj marchwi, brukwi, rzepy i kartofli gotowanych, roztartych, a osypanych niewiejką lub gęstą brahą polanych[1]. Powoli przechodzi się na osypkę czystą, to jest z czystego zboża mletą mąkę, jako to: z żyta, z jęczmienia lub owsa, coraz więcéj mąki téj do kartofli dodając, a w końcu pokarmia się wieprze 4-ry lub 6 tygodni samém ciastem z mąki czystéj na przetak przesianéj, zawsze choć kilką godzinami przed da-
- ↑ Doświadczyli niektórzy, iż ukwaszonym pokarmem lepiéj się świnie tuczą jak świeżym. Tucząc je tym sposobem trzeba zmieszać ośminę kartofli ugotowanych i roztartych ale ciepłych jeszcze, z szesnastką mąki zbożowéj, wody nic albo bardzo mało wlewając. Dodać tez należy nieco zakwasu z poprzedzającego miesiwa, a na piérwszy raz jęczmiennego kwaśnego ciasta, umyślnie za to przyrządzonego. Gdy się ta massa pod nakryciem dobrze fermentować zacznie, przydaje się druga ośmina kartofli, tak samo urządzonych jak piérwsze i zawsze ciepłych i dobrze się to wymiesza. Massa ta będzie podchodzić jak chleb. Chcąc ją dać świniom, bierze się potrzebna ilość i rozwodzi wodą, z początku tuczenia rzadziéj, potém coraz gęściéj. Im kwaśniejsze to ciasto, tém lepsze.