miana nie szkodziła. Jednéj jakiejkolwiek trawy niepodobna im zawsze dostarczać, a gdy się ich tą mieszaniną z początku nie zahartuje to tak późniéj są czułe na każdą odmianę jadła, iż od tego zawsze chorują, a niekiedy zdychają, W wielu miejscach mają zwyczaj rąbaną trawę tak starannie wymywać, żeby już z niéj schodząca woda zupełnie czystą i białą była; gdy do tego ptaszki przywykną, najmniejsza niedbałość w tym względzie jest dla nich zgubną. Ja zaś przekonałam się, iż to mycie, nie tylko jest bezużyteczną pracą, ale jeszcze odbierając wigor i soki trawy, czyni ją bez porównania mniéj posilną dla młodego ptastwa. Od początku więc nie należy trawy przemywać, a szkodzić pewno nie będzie. Tego tylko pilnie przestrzegać należy, aby trawy zebrane dla indycząt, długo na kupie nie leżały w cieple, albo tez posiekane żeby długo nie stały bez mléka, bo się zgrzeją i staną się prawdziwą dla piskląt trucizną. Trzeba więc za każdym razem, przed samém karmieniem, świeżéj przyrzucać trawy, tylko co zebranéj. Krążanie zaś takowych należy przedłużyć przynajmniéj do niedziel dwóch; potém dla umniejszenia pracy można już zacząć ją siekać. — Niektórzy dodają do tych traw dwa lub trzy razy w tydzień po trochę piołunu, twierdząc, że gorycz téj trawy indyczęta wzmacnia i od wolności je chroni, do któréj one tak są skłonne. Ale chcąc to czynić, należy już do piérwszorazowego ich jadła cokolwiek domieszać i téj trawy. Dobrze im jest podrzucać coraz świéżego pyrniczku dla zabawki, póki się na dwór nie wypędzą. Za napój daje się woda czysta i często odmieniana.
Przez piérwsze trzy dni po wylęgnięciu się indycząt trzeba je w ciepłéj izbie pielęgnować, potém stopniami