jego, łyżkę siarki, i tém dwa razy w dzień karmić aż nim się korale zupełnie nie wysypą. Wtenczas już indyczęta przebyły najkrytyczniejszy swój peryod, i odtąd już mniej są czułe na zimno, słoty i zmianę jadła. Można już je wówczas trzymać na noc nie koniecznie w izbie, lecz w szopie jakiéj lub chlewku dobrze oczyszczonym, gdzie się im co kilka dni świéżą podścieła słomę, a dawniejsza za każdą razą starannie się uprząta. — Lubią one zwykle siadać na żerdkach; przeto jedne umocować na łokieć od ziemi, drugie nieco wyżéj; ale nadto wysoko urządzać ich nie trzeba, gdyż indyki zlatując z nich, odbijają sobie niekiedy piersi. Myć te żerdki i oczyszczać często należy, gdyż jak się to już nie raz powiedziało: wszelka nieczystość i zaduch nadzwyczajnie im szkodzi[1]. — Indyki lubią, a nawet dla zdrowia potrzebują tarzać się czyli jak mówią kąpać w piasku, trzeba więc aby w blizkości kurników podostatkiem go miały na dziedzińcu nasypanego.
Po wysypaniu się korali, można już dodawać do jadła: nać od kartofel, liście żółte spodnie kapusty i brukwi, sałatę w pęk idącą. i t. d. Zawsze jednak pokrzywy z jéj nasieniem i liściem dodawać należy i osypywać posiekane te trawy, choć trochą mąki jęczmiennéj lub otrębiami. — Przytém w czasie sianokosu, wyganiają. się na
- ↑ Nim się wprowadzi jakie ptatwo na świéże miejsce, trzeba je wprzódy zabezpieczyć od tchórzów, a to przez wyłowienie ich, umyślnie na ten cel zrobionemi pastkami żelaznemi. Gdzie jest pomost czyli podłoga szczelna, tam się nie tak łacno tchórze dobiorą; bezpieczniéj jednak gdyby ktoś zawsze przy młodém ptactwie nocował, dla dania mu w razie potrzeby ratunku, gdyż się zdarza nieraz, iż całe stado indycząt jednéj nocy wyduszane bywa przez tchórza.