ny; trzyma się go przez 2 lub 3 dni przywiązanego za nogę, niedaleko klatki, w któréj są kurczęta; gładzić go często przez ten czas ręką po grzbiecie, kurczętom zaś tuż koło niego jedzenie posypywać, powtarzając nad nim często «kwok, kwok, kwok», jako też inny głos używany przez matki dla ostrzeżenia piskląt, że im jakie niebezpieczeństwo zagraża, a który każdy łatwo naśladować może. Po 2-ch lub 3-ch dniach podobnéj nauki, coraz go bardziéj otaczać kurczętami, nie przestając powtarzać wyżéj wspomnianego odgłosu; a gdy się postrzeże, iż go przejmuje i naśladuje, a z kurczętami w zgodzie zostaje, wtenczas można mu już całkiem je oddać w opiekę. Jeśli jest jednak upartym, można mu dawać przez 3 dni co ranek, chleb moczony w wódce, aby go przyprowadzić do stanu niejakiego odurzenia; wyskubać mu przytém pióra z pod brzucha, a gołą skórę oparzyć pokrzywą żygawką; gdy go potém zamkną w ciemném miejscu z kurczętami, rad będzie, iż one cisnąc się pod niego jak pod matkę, łagodzą swym ruchem świerzb, który mu dokucza. Takim sposobem przywiąże się do nich i przyzwyczai, i pewno żadna kura troskliwiéj ich wodzić i staranniéj ochraniać nie będzie. Trzeba go tylko przyuczyć, aby nie odbierał jadła od kurcząt, i dla tego jeść mu osobno dawać, a gdy zaczyna bić kurczęta albo dzielić się tém, co dla nich jest posypaném, odganiać go zacinając rózgą; po kilku takich naukach i karach, ani się tknie tego, co kurczęta jedzą. Tak wyuczony kapłun przez lat kilka służyć może za wybornego przewodnika kurczętom.
NB. Jeśli się kapłun od początku uporczywie sroży na kurczęta, lepiéj go zbrakować nie zadając sobie próżnéj pracy w jego edukacyi, gdyż taki, zawsze będzie bił pisklęta; wybrać lepiéj innego łagodniejszego na jego miejsce.