utucza gęsi; należy tylko mieć baczność aby to namaczanie nie było zadługiém, gdyz w takiém razie mógły nabrać kwasu, szkodliwego gęsiom. — Woda coraz zmieniana, przy tém jadle ustawicznie ma być dostarczną gęsiom, dobrze nawet aby ciągle stała przed drabiną. Niektórzy w niéj codzień odgaszają rozżarzone węgle od czego gęsiom ma bardziéj jeszcze rozbrzękać wątroba, jak od grochu słonego[1]. — Węgle nawet dają się im tarte w grudki, które one dla strawności z upodobaniem połykają.
Żydzi litewscy, mało używając masła, bardzo są łakomi na tłustość czyli szmelec gęsi; dla tego ukarmiając dla sieble gęsi, mają zwyczaj roztuczać je do tego stopnia, iż każda sztuka więcéj niż po pół garnca szmalcu im daje. W prawdzie dla otrzymania takiéj ilości tłuszczu, całą z niéj tłustość odzierają, nawet skóry, jak u nas,
- ↑ Dla gastronomów przez rozmaite korzenne, aromatyczne i słone przyprawy ukarmiają gęsi takim sposobem, iż wątroby ich do nadzwyczajnéj dochodzą wielkości. Te wątroby służą wprawdzie do urządzenia przedziwnych pasztetów; ale gdyby się zastanowić chcieli nad tém, że żywioł doprowadzony do tak okropnego nabrzęknienia wątroby, musi być w stanie chorobliwym dla zepsucia humorów, że my więc zajadając ten przysmak dobrowolnie sobie też udzielamy zarodu chorób i dolęgliwości, gdyby się, powtarzam, nad tém zastanowili, z oburzeniem odrzuciliby podobno łakocie, jak nie mogą powściągnąć wstrętu do mięsa, pochodzącego z dorzniętych a zdychających wołu, barana lub wieprza. Wszak i gęś takim sposobem tuczona, pewnoby wkrótce zdechła, tak że karmiący pilnie wygląda chwili, kiedy dziob jéj bieleć poczyna (co jest dowodem że choroba już doszła do najwyższego stopnia), wtenczas się śpieszy z jéj zabiciem w przekonaniu, że karmieniem już do pożądanego celu doszła, i że dłuższe ociąganie się mogłoby zawieść wszystkie nadzieje żarłoków, gdyż w kilka godzin gęś jużby nie żyła.