rąk w wodzie. Gdy się ciasto wyrobi, zakrywa się go dobrze i dzieżę trzyma w cieple przez noc całą i trochę dłużéj. Nazajutrz dosypywać mąki, tyle ile jéj trzeba do zwyczajnéj gęstości chléba, wody nic nie dodając, miesić prędko a silno; jak zacznie ciasto się ciągnąć i odstawać od rąk, znak że dosyć go już miesić; wtenczas dać mu podejść przez 3 lub 4 godziny, zaglądając często w dzieżę, by nadto nie przefermentowało się. Gdy dostatecznie się podejmie, robić z niego bułki na stolicy, które gdy się podniosą nieco, sadzić do pieca nie oblewając wodą, jak zwyczajnie się robi, bo by się te bułki rozpłynęły. Zresztą, piec powinien być nieco napalony, jak na chléb zwyczajny, w nim też dłużéj zostawać ten chléb powinien. Kartofli na wagę bierze się półowę tyle, ile mąki żytniéj, albo po równéj części jednéj i drugiéj, a nawet w potrzebie nagłéj 2 lub 3 razy tyle, ile tamtéj.
Soli i kminu dodać można, dla podniesienia smaku chléba.
Inny sposób pieczenia tegoż chleba z kartofli. Na pud żytniéj mąki bierze się ośminę kartofli, dobrze obmytych; jedną półowę, to jest szesnastkę, uciera się surową na tarkę, i zlewa się z niéj wodę z krochmalnym osadem[1]. Drugą zaś półowę ugotowaną odbiera się i tłucze się w stępie tak mocno, aby się na massę przerobiła, i wszelkich kawałków i gruzołów się pozbyła. Wtenczas obie kartofle, surową i gotowaną złączyć razem, dodać do nich 3-cią część mąki przeznaczonéj na to pieczywo i 3 do 4 kwart wody ciepłéj, ale nie gorącéj, z którą wymieszawszy i rozbiwszy dobrze rozczynę, postawić ją na godzin 16 lub 18 w cieple pod nakryciem, aby ukwaśniała i fermentować za-
- ↑ Z tego osadu wyrabia się każdą razą więcéj pół kwarty krochmalu (obacz niżéj o wyrabianiu jego).