ulepszenie ziemi, zasilając ją nawozem obfitym i żyznym. Trawy te świeżo koszone[1] dają się krowom, gdy wracają z pola, szczególnie przy dojeniu; na zimę zaś suszą się i chronią, przekładając tłuściejsze, jako to: koniczynę, wykę i t. d. warstwami słomy (patrz niżéj o owcach).
Ktoby miał podostatkiem sianoźęci, może ich włokę, mniéj więcéj, według liczby swego bydła, przegrodzić na cztéry części; w każdym oddziale paść będzie bydło po tygodniu, pilnując, aby z jednéj do drugiéj nie przeskakiwało, a tak nim koléj się skończy już w piérwszéj części trawa dostatecznie odrośnie, i tak przez całe lato wyborne pastwisko bydło mieć będzie.
Kto chce i może koszt na to łożyć, niech daje bydłu swemu sól do lizania, jest ona dla niego bardzo zdrową i od wielu chroni chorób. Półtora funta soli na miesiąc dla jednéj sztuki wystarczy. Prócz tego co wiosny i jesieni dawać mu prezerwatywy, niżéj wymienione, równie wówczas, kiedy się da słyszeć o zjawionéj już w okolicach zarazie.
W zimie zwykle się u nas daje bydłu trzęsiankę, to jest, siano zmieszane po połowie ze słomą jarzynną i żytnią; wykę, koniczynę i inne trawy suszone; miękinę i zgoniny rozparzone wodą; naostatek brabę, któréj rano
- ↑ Koniczyna jednak, jako zbyt soczysta i odymająca w piérwszém lecie po zasianu, służy na ten cel dopiéro w roku drügim, i to w połowie ze słomą, najlepiéj jarzynną, dobrze utartą. Po zjedzeniu koniczyny lub innych tłustych traw, szczególnie świeżych i zielonych, nie należy poić zaraz bydła.