Bielenie płótna zwyczajnie u nas przyjętym sposobem. Płótno mające się bielić należy obrąbić, a cienkie nawet po obu końcach nadsztukować na piędź grubém płótnem, dla tego, aby się te końce nie darły i nie wyciągały. Takoż, co trzy łokcie wzdłuż płótna, przyszywają się petle z moczonego szpagatu, dla tego, aby za ich pomocą płótno mogło się rozpinać na kołkach, umyślnie na to w rząd nabitych na murawie.
Dla odjęcia płótnu piérwszego farbnika syrówką zwanego, trzeba je na 24 godzin zamoczyć w wodzie, lub ługu letnim, prawie zimnym, zmieniając je przez ten czas parę razy lub więcéj, dla tego aby farbnik z płótna zchodził. Inni dla wzbudzenia jakiejś fermentacyi w wodzie letniéj, którą zalewają płótno, przesypują lekko jego warstwy mąką żytnią i przykładają je kamieniem, dla tego, aby całkiem zatopione było; w takim razie woda się już nie zmienia. Jakimkolwiekbądź z tych sposobów wymoczone płótno, nazajutrz się płócze w miękkiéj wodzie i suszy na murawie lub soszkach. Potém dobrze już wyschłe kładzie się do żłukt (patrz artykuł o żłuktach) na godzin 12 lub 15, a po zupełném w nich ostygnięciu, wyjęte przeżyma się w czystym a letnim ługu, grubsze nawet pralnikiem wybijając, potém do czysta płócze się w wodzie na rzece[1], i wyścieła znowu na murawie, pamiętając zawsze, aby je codzień na inną stronę przewracać, i jak tylko wyschnie polewać w upały obficie, aż do zmoczenia na wskróś wodą czystą, z konewki sitkowatéj laną. Z początku żłuktowanie odbywa się częściéj, to jest prawie przez dzień, jeśli pogoda dobrze płótno suszy (gdyż wilgotnego nigdy do
- ↑ Jeżeli płótno po wyjęciu z ługu nie będzie dobrze odżęte albo wybite pralnikiem, i wypłókane do czysta, skoro zaschnie na słońcu, będzie całe plamiste, i wtenczas mówi się, że ług jest zapieczony; plamy te chyba mydłem i serwatką się wyjmują.