niéj i tak daleko trzyma, aby go krowa nie tylko nie widziała, ale nawet głosu jego nie słyszała. Cielęciu tak odłączonemu przez 12 godzin nic jeść ani pić nie dawać, czekając, aby się oczyściło i wszelkie szlamy i nieczystości w sobie przetrawiło. Poczém uczyć go trzeba pić napój ze skopka, po palcu go zrazu nęcąc. Krowę zaś dnia piérwszego po wycieleniu się trzeba 3 lub 4 razy zdajać[1].
Cielętom, jakimkolwiek z tych sposobów hodowanym, gdy się już potém daje siano, często je, albo po trochu odmieniać, kładąc za drabiny prosto i równo postawione, nie zaś ukośnie i zwężono w dole, jak się zwykle czyni, gdyż w takich cielęta wyskubawszy siano ze spodu, z wierzchu go dostać nie mogą. Postrzegłszy to, przynajmniéj trzeba siano rozbijać kijem i na dół je otrząsać, a gdy resztek jeść nie chcą, wyjąć je trzeba, a świéżego za drabiny założyć, bo tego, co już obwąchali i porzucili, nie będą jadły cielęta, chociaż głodne. Wreszcie to, co się z zadrabin wyjmie, nie zgłumi, bo je koniom zadać można. Drabiny nie powinny być nadto rzadkie, bo przez nie cielęta siano wyciągając, pod nogami zbijają i głumią. Nie powinny też być zbyt gęste, ale tak urządzone, iżby cielę między szczeble sam tylko pyszczek wścibić mogło. Wodę im dwa razy czystą trzeba odmieniać, koryto często myjąc i szorując;
- ↑ Piérwsza ta siara czyli młodziwo używa się do robienia krup kartoflanych, a nawet do potraw w zastępstwie jaj.