gać, aby się rasowe stada z prostemi włościańskiemi, nie schodziły i nie łączyły.
Doświadczono, iż 8 do 10-ciu owiec dostatecznie utrzymać można w miejscu jednéj krowy; kto więc ma duże obszary, chude i nędzne trawy wydające, ten podobnych pastwisk z korzyścią dla krów użyć nie mogąc, niech je obróci na zasiew pastwisk dla owiec, przemieniając uprawę onych pod zboża, a urodzajność ziemi się podniesie przez hurtowanie onéj paszącemi się owcami, i korzyść z wyprzedaży wełny widoczna. Nie ma bowiem produktu, coby przy tak znacznéj wartości, łacno przewozić się dawał w najodleglejsze strony, dla małości ciężaru i objętości swojéj, a któryby nawet przy niewielkiéj staranności, zepsuciu nie ulegał.
Kto wszakże nie ma obszernych, wyniosłych i suchych pastwisk, a tém samém pomyślnie owiec hodować nie może, ten lepiéj zrobi, jeżeli będzie utrzymywał więcéj bydła rogatego, a na własne domowe potrzeby niech ma proste, nie zaś rasowe owce; gdyż oprócz tego, iż tamte będąc delikatniejsze więcéj nierównie wygody i starań potrzebując, podpadają częstym chorobom i zarazom, jeszcze są mniéj użyteczne od prostych na nasze zwyczajne domowe potrzeby. Na kożuchy mianowicie, wełna ich, jako nadto długa i zbijająca się, służyć nie może. W przędzeniu też jéj i w wyrabianiu na proste sukno, nasze włościanki, nie mając do tego żadnych machin i przemyślnych sposobów, doznają wielkiéj trudności.
Niezmiernie są wytrwałe owce na zimno; ale gorąca i zaduchu przenieść nie mogą. Upały słoneczne, przepa-