Owce lesnéj i zacisznéj paszy nie lubią. Dobre są dla nich pastwiska wysokie, suche, jednak nie piasczyste, t. j. nanośne piaskiem czyli mułem; od tego one dostają choroby płuc i robaków w żołądku, włosienicami zwanych. Przeciwnie na niskich, t. j. mokrych miejscach paszone, dostają motylic, z czego pospolicie następnéj zimy padają[1]. Suche, chude, gliniaste, mianowicie wzgórki, zasiane koniczyną trifolium, lucerną esparcetta, komonicą lothus, wyką grochem medicago czyli, rajgras, takoż trawami lolium perenne i phleum pratense najzdrówszéj dla owiec dostarczają paszy. Wszystkie te trawy przygotowane do zasiewu, mieszają się z jęczmieniem lub owsem; zboże w piérwszym się roku zbiera, a pozostałe trawy na rok przyszły bujniéj się rozkrzewią i tém obfitszéj dostarczą paszy.
Owce smakują w świeżéj i młodéj trawce, omijając rośliny tłustsze i twardsze; z tego względu nie warto zadługo ochraniać sztucznego pastwiska, lecz zawcześnie na nie wyganiać. Do przejścia z suchéj zimowéj paszy na zielone tłuste pastwiska, owce stopniami przygotować należy. Nie wyganiać ich rychło po spędzeniu śniegu, kiedy się piérwsze odrostki trawy ukażą, gdyż one ztąd bolesnéj zwykle dostają biegunki. Utrzymywać więc je trzeba do późna, ile możności w owczarni i nie wprzód wyganiać w pole, aż kiedy spożyły już daną im zwyczajną zrana suchą paszę; wówczas około południa, raz piérwszy, byleby była piękna pogoda, w pole wypędzić i to na
- ↑ Tylko skopy i wybrakowane owce na rzeź przeznaczone, mogą być wyśmienicie paszone na miejscach nizkich i tłustych, gdzie się nierównie prędzéj tuczą. Ale zawsze nienależy się opóźniać z rzezią, aby nie wypadły.