czas jakiś zbieleją, trzeba je znowu dobrze wodą spłókać, gdyż osychając z kwasów, wełna nabiera niezwykłéj twardości.
Woda, w któréj ma się myć owca, powinna być miękką, lepsza biegąca niż stojąca, mająca pod sobą grunt twardy, żwirowaty, tak, iżby i same owce i ludzie je myjący, wody mułem nie mącili.
Nim się rozpocznie właściwe mycie, trzeba u każdéj owcy, ile możności, najstaranniéj powybierać z wełny potruchę i wszelkie grubsze śmiecie; potém owce nieco moknąć muszą, iżby przez to brud należycie rozmiękł. Samo zaś mycie zależy na tém, aby owce po dwakroć przepłynęły przestrzeń np. na 100 stóp długą. Skaczą one do wody z mostu na 3 stopy po nad wodą wzniesionego; parobcy utrzymują kierunek płynących owiec wzdłuż rzeki, drodzy zaś przy końcu mety na mostku pobitym łatami w rodzaju zagrody, dają pomoc osłabionym i na murawę je wysadzają. Murawa ta powinna być gęstą i czystą, gdyż owce upadając często pod ciężarem przesiękłego wodą runa, zbrudzićby je od razu znowu mogły.
Owce w pływaniu wcale niepotrzebują natężania sił swoich, gdyż tłusta wełna łatwo utrzymuje je na powierzchni; trudność tylko mają w wyłażeniu na brzeg.
Po takowém dwukrotném przepławieniu owiec, zaczyna się właściwe mycie. Przy ujściu kanału, gdzie woda bardziéj stojąca zdatniejsza jest do łacniejszego rozpuszczania substancyi tłustéj jaką wełna jest napełnioną, parobcy w różnych punktach po 3 razem rozstawieni, łapią owce, pojedynczo do kanału spychane, i płynące. Jeden z nich chwyta owcę za szyję jedną ręką i pływając, zlekka na wodzie unosi, drugą zaś ręką wyciska brud z wełny na łbie i na karku. Dwaj drudzy toż samo czynią z innemi częściami ciała, i tym sposobem do obmycia całéj