Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/042

Ta strona została uwierzytelniona.
TITHONUS.
(Z ALFREDA TENNYSONA)
ur. 1809 r.

Lasy butwieją, lasy padają i giną,
Obłoki wypłakują łez swoich brzemiona,
Człowiek orze swe pole i pod niem się kładzie,
Po kilku wiosnach łabędź kończy swoje trwanie.
Mnie jednego okrótna nieśmiertelność trawi:
Ja więdnę wciąż powoli w twych boskich objęciach,
Tu, na cichej granicy dalekiego świata,
I mój cień siwowłosy wędruje jak mara
Przez te przestrzenie wschodu senne i milczące,
Przez mgieł zwoje i lśniące przedsienia poranku.

Niestety! ten cień siwy był niegdyś człowiekiem,
Tak dumnym z swej piękności i z twego wyboru,
Co go zrobił wybranym — że w swem wielkiem sercu
Nie chcąc być niższym, sam się uznawał za boga!

Ja żądałem od ciebie: „Daj mi nieśmiertelność!“
A tyś się przychyliła do życzeń z uśmiechem,