Ta strona została uwierzytelniona.
I korony kwiatów lśniące,
Promieniami całowało.
Teraz, więdniem jak na grobie,
Znikła dla nas wieczna wiosna...
Dziewczę! dziewczę! zemsta tobie,
Zemsta kwiatów bezlitosna!“
I śpiew milknie śród komnaty:
A nad śnieżną dziewy skronią,
Nachylone, mściwe kwiaty,
Dławią ją zabójczą wonią.
Jakieś szepty tajemnicze,
Jakieś groźne słychać słowa...
Coraz bledsze jej oblicze:
I ust barwa karminowa.
Weszło słońce zadziwione,
Patrzy, patrzy co się stało:
Ale dziewczę pogrążone
W sen głęboki — już nie wstało!
Wł. Bełza.