I na gałązkach wiotkich rój ptasząt rozchwiany,
Wesoło śpiewa hymn chwały Panu nad Pany.
Cmentarz kościelny wymiecion. Jako altana
Rozzieleniała, w maj stara brama przybrana.
A na cmentarzu żelazne grobowców krzyże,
Dłoń kochająca w równianki ubrała świéże.
I nawet kompas, co śród umarłych jedyny
Podnosi czoło, (dawne on czasy pamięta)
Ustrojon w kwiatów przepaskę. Jak dziad sędziwy,
Wyrocznia swojej i wiejskich rodzin drużyny,
Gdy w dzień urodzin wieńczą go dzieci, wnuczęta:
Tak stary prorok ukwiecon, i na kamieniu
Milcząc, wskazuje i mierzy czasu upływy,
Gdy u stóp jego wieczność spoczywa w uśpieniu.
I wewnątrz kościół niezwykły strój przeobraża,
Bo dzisiaj młodzież, dorodne dziewy, młodzieńce,
Matek i ojców nadzieja i ulubieńce
Niebios, tu kornie u stóp ołtarza
Chrztu lat dziecinnych świętą ofiarę powtarza.
Więc każdy kątek czysty; otarte z kurzawy
Sklepienia, ściany i pomalowane ławy.
Rozkwitł jak kwietnik kościoł, i święto zieleni
W żywym obrazie przed twojem okiem się mieni.