Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.

Spieszą męże i starce, drobnéj dziatwy roje,
Krasnolice niewiasty, jak kwiaty dziewoje.

Po przedzie, niby promień gdy z chmur się wysunie,
Jedzie wódz srebnowłosy na śnieżnym biegunie;
Co krok zdobywa kraje, zbiera łup sowity,
W tryumfie książę Skitów wiedzie dumne Skity.

Pędzi po karkach ludów; przez siół zgorzeliska
Przebrnął bagna Mohaczu, pot z czoła mu tryska;
Gdzie przemknie, wicher przed nim niesie okrzyk grozy:
Już na Karpat wierzchołku rozbija obozy.

Tu powstrzymał krok starzec, tu serce w nim rośnie,
Ztąd wzrokiem po obszarach zatoczy radośnie;
Kraj on mlekiem i miodem znać bogato płynie,
Niby ogród kwiecisty w rozkosznéj dolinie.

Wtedy w duchu Almosza wielka myśl powstała,
Wzniósł w górę obie ręce, wzrok ogniem mu pała:
„Oto wasza ojczyzna! Bóg ją dał! — wyrzecze:
Niech kresy jéj na wieki zakreślą te miecze.“

„Ufność w Bogu i w mieczu! Bóg i miecz nie myli,
Waszą będzie ta ziemia praojca Attyli,
Wam dziś serce i ramię uzbroić w moc nową;
Jam strudzon, mnie czas spocząć pod darnią grobową.“