Ta strona została uwierzytelniona.
WENECYA.
(Z CEZARA LEVI.)
Jak zjawisko jakieś złudne,
Istna morza ta królowa,
Z fal powodzi, pyszna wschodzi,
A w błękicie skroń swą chowa;
Bizantyńskie gmachy cudne,
Na klasycznej wzrosłe ziemi,
Tu wdziękami lśnią wschodniemi.
Jej kościoły i wieżyce,
Jej pałaców płaskie dachy
Strojne w spiże. Złote krzyże
I jej kopuł srebrne blachy
Odzwierciedla lagun lice;
A jej stopy marmurowe
Myje ze czcią morze płowe.
Słońca złocą ją promienie,
Mrok, w objęciu swem namiętném.