Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/322

Ta strona została uwierzytelniona.

Któż na starość ich przygarnie
Pocieszy, usłuży?
Kto zapłacze, kto pochowa,
Kto wspomni o duszy?
Kto poczciwie odziedziczy
Dobro przysporzone?
Kto ich wspomni słowem wdzięcznem,
Jak dziecko rodzone?
Ciężko dzieci pielęgnować
W ubożuchnych chatach,
Ale stokroć gorzej starzeć
W bogatych komnatach;
Starzeć, starzeć i umierać,
I porzucić mienie
Ludziom obcym, obcym dzieciom,
Na śmiech i strwonienie.

II.

I dziad i baba raz w niedzielę,
W koszulach bialutkich, aż miło
Na przyźbie oboje siedzieli.
Słoneczko na niebie świeciło,
I ani jednej chmurki, — cicho
I lubo, jak w raju.
Schowało się w sercu gdzieś licho,
Jak zwierz w ciemnym gaju.